top of page
Search
Writer's pictureOskar Zgraj

Ochrona dzieci i młodzieży w kościele

Cześć!


Dzisiaj podejmuję trudny temat o ochronie dzieci i młodzieży w polskim Kościele. Myślę, że temat jest jak najbardziej na czasie, bo już cichną nieco echa filmu Tomasza Sekielskiego “Tylko nie mów nikomu” i zaczyna się rok szkolny. W mojej ocenie brakuje chyba takich konkretnych pomysłów, co teraz robić.


To jest wyjątkowy wpis i wyjątkowy temat i dlatego to, co chcę powiedzieć właśnie powiem w filmie, a wpis na blogu www.kiedyklekacwkosciele.pl będzie transkryptem tego, co będę tutaj mówił. W tym transkrypcie też podam i podlinkuję wszystkie źródła, z których korzystałem i które będę wspominał w tym nagraniu.


Ponieważ jest to temat trudny to będę się dzisiaj posługiwał notatkami. Jeśli mój wzrok będzie uciekał na dół, czy na bok to dlatego, że szukam i zerkam w moje notatki, żeby nie pominąć żadnych ważnych tematów.


Temat jest trudny. Ja oglądałem film “Tylko nie mów nikomu” na raty. Nie byłem w stanie go obejrzeć w całości. Ogrom cierpienia ludzi skrzywdzonych jest niesamowity. Braki reakcji ludzi w około są dla mnie nie do pomyślenia. Szczególnie, że takie sytuacje i takie kryzysy i podobny problem bywały już wcześniej w innych krajach.


Ja mieszkałem przez długi czas w Irlandii. Ten kraj przeszedł przez to. Nie jest moim celem opowiadanie o tym, ale myślę, że warto skorzystać z doświadczenia innych krajów, z tego, co już zostało opracowane.



Ponieważ tematyka jest specyficzna to powiem najpierw kilka słów wstępu, a potem przejdę do konkretnych rozwiązań, które być może komuś z Was pomogą.



Wstęp


Tematyka jest specyficzna i trudna z wielu powodów.


Po pierwsze dlatego, że nieznana jest skala problemu. Prawdopodobnie statystyki są zaniżone, a problem jest dużo większy. Jest to też trudne, ponieważ trudno wykryć sprawców, trudno jest ofiarom mówić o swoim cierpieniu i wiele przestępstw pozostaje niewykrytych.


Trudność działa też w drugą stronę. Łatwo kogoś oskarżyć o czyn zabroniony, a ciężko się bronić. Tutaj natknąłem się na tekst z lutego czy marca tego roku o tym jak uniewinniony został polski ksiądz pracujący w Czechach, w Jaworniku, fałszywie oskarżony o molestowanie.



Natomiast takie sytuacje i działania w drugą stronę też nijak nie bronią osób, które dopuszczają się przestępstw - karygodnych, ciężkich przestępstw wobec osób małoletnich.


Tutaj trzeba też powiedzieć, że żadna statystyka (słyszałem przytaczane takie statystyki, że w Kościele jest mniej pedofilów niż poza Kościołem) nie usprawiedliwia tego, żeby jakakolwiek osoba cierpiała z powodu nadużyć czy z powodu przestępstw w Kościele. Nie jest to dla mnie żadna argumentacja.


Z drugiej strony te osoby, ci przestępcy powoduję, że życie fajnych księży, fajnych katechetów, ludzi, którzy angażują się w pracę z młodzieżą stało się niezwykle trudne. Podejmują działania w strefie wysokiego ryzyka. Mogą być oskarżani niesłusznie. Ciężko też się im zachować w tej (nowej) sytuacji. Mam nadzieję, że moje pomysły z tego wydania bloga w tym trochę pomogą.


Zapoznałem się z częścią dokumentów dostępnych na stronach episkopatu czy wychodzących w wyszukiwaniu googlowskim:




W mojej ocenie są mocno ogólnikowe. Być może takie muszą być, a szczegółowe instrukcje muszą być dopracowane, ale uważam, że jest pewien niedosyt takich informacji. Dlatego nagrywam to dzisiejsze nagranie.


Przejrzałem też kilka stron diecezji, które teraz są zobowiązane tworzyć takie instrukcje (zastrzegam, że nie są to strony wszystkich diecezji) i muszę powiedzieć, że ciężko mi było dotrzeć do informacji. Tutaj niezawodna okazała się archidiecezja łódzka i ks. abp. Grzegorz Ryś. Tam rzeczywiście na stronie głównej, po zjechaniu na dół, jest link do ochroni dzieci i młodzieży w kościele. Tam można znaleźć bardzo szczegółowe instrukcje, z konkretami. To chyba najlepsze źródło, które znalazłem.



Zachęcam, żeby się z tym zapoznać.



W zakresie tego, co chcę tutaj przekazać to ja pracuję z młodzieżą i dziećmi mniej więcej od 1997 roku. Dla swoich potrzeb wypracowałem techniki, które mają zabezpieczać tak mnie jak i moich podopiecznych. Część zaś wiedzy wyciągnąłem z doświadczeń irlandzkich, gdzie Kościół po kryzysie zaczął się odbudowywać. Część jest bardzo prosta. Nie mówię, że działają w 100%. Nie mówię, że całkowicie zabezpieczają. Trzeba się kierować zdrowym rozsądkiem, ale mam nadzieję, że będą pomocne. Teraz chcę się nimi podzielić.



Przechodzę do część konkretnej.



Najpierw będą luźne myśli, a potem postaram się podzielić je na szczegółowe instrukcje dla wszystkich grup zainteresowanych.



Polityka otwartych drzwi.


To, co zauważyłem w Irlandii - bardzo prosta sprawa - którą też stosowałem w swojej praktyce, jako opiekun ministrantów, to są “otwarte drzwi”. Otwarte drzwi do zakrystii. Bardzo proste - drzwi są na stałe otwarte, nigdy nie są zamykane na klucz. Każdy może wejść, zobaczyć, zerknąć. Nie dzieją się tam żadne tajemne rzeczy. Wydaje mi się, że to daje poczucie bezpieczeństwa w każdą stronę. Ja to rozszerzyłem do tego, że drzwi były zawsze otwarte podczas zbiórek ministranckich, a rodzice byli zachęceni czy poinformowani, że można zawsze na taką zbiórkę wejść, przyjść, zostać, posłuchać. To (obecność rodziców) nie zawsze spotykało się z entuzjazmem wśród młodzieży, ale dawało poczucie bezpieczeństwa. Jak ktoś potrzebował zabrać dziecko czy młodzieńca wcześniej do domu to po prostu wchodził i zastawał nas w czasie pracy. To było dla mnie oczywiste.



Lista obecnych w zakrystii / na spotkaniach


W Irlandii też spotkałem się z taką praktyką, że przed każdą Mszą każdy obecny w zakrystii (do której drzwi były otwarte) wpisywał się na specjalną listę. Był długopis, była lista, wpisana była godzina Mszy, ksiądz odprawiający. Każdy własnym pismem wpisywał się, że tam był. Czy to kościelny, organista, czy ministranci, czy dorośli, czy dzieci, każdy wpisywał się sam. Zabezpiecza to w dwie strony. Pokazuje to, kto tam tak naprawdę był. Jeśli są jakieś wątpliwości - kto może być świadkiem i widział co się dzieje lub co się nie wydarzyło. A po drugie myślę, że takie proste zabezpieczenie spowoduje, że potencjalny przestępca dwa razy pomyśli zanim zdecyduje się wykonać jakiś ruch. Bo będzie wiadomo, że tam był.


To było obowiązkiem celebransa, żeby dopilnować tego, żeby każda osoba obecna była tam wpisana. Ale tak naprawdę system działał tak, że wszyscy przypominali sobie nawzajem, żeby tem wpis był. W związku z tym zawsze wszyscy obecni byli tam wpisani.


Prosta rzecz a może pomoc.



Rozmowy indywidualne.


W mojej pracy z ministrantami i lektorami, oprócz zasady otwartych drzwi, miałem inne wprowadzone zasady, które były dla mnie oczywiste.


Czasami trzeba porozmawiać z kimś twarzą w twarz - indywidualnie. Jak to zrobić, żeby zapewnić bezpieczeństwo?


Ja wymyśliłem coś takiego, że rozmowy indywidualne były prowadzone na otwartym terenie. Na przykład paliło się ognisko i jeżeli ktoś chciał porozmawiać czy ja chciałem z kimś porozmawiać, oddalaliśmy się kawałek (na widoku wszystkich) i rozmawialiśmy tak, żeby być poza zasięgiem słuchu, ale w zasięgu wzroku. Takie proste rozwiązanie.



Wycieczki i przewóz samochodem.


Jakimś problemem mogą też być wycieczki. Jeżeli jest to wycieczka autokarowa to jest inaczej - jest zazwyczaj dwóch opiekunów, jest kierowca - bezpieczeństwo jest łatwiejsze. Ale co z samochodem? Czasami mieliśmy wycieczki, na które nie opłacało się wynajmować autokaru. Wycieczka była więc na jeden lub dwa samochody.


Ja zawsze miałem (i nadal mam) w zwyczaju za pomocą rejestratora nagrywać sytuację na drodze - z dźwiękiem - sytuację na drodze, czyli przede mną. Jeżeli nic się nie wydarzało w trakcie takiej przejażdżki (robiłem to wtedy telefonem) to kasowałem nagranie.


Przewożenia osób nieletnich należy zasadniczo unikać. U nas było tak, że dzieci i młodzież albo przychodzili i wracali sami albo (z dalszych miejsc) przywozili i odwozili je rodzice. Zdarzało się jednak, że ktoś po kogoś nie przyjechał. Czasami z powodu złej pogody nie było zasięgu i dzieci nie mogły zadzwonić po rodziców. Nie zostawię ich przecież na środku placu, z dala od domu ani nie każę w nocy i w ciemności iść samym do domu. Albo była wycieczka.


Wtedy moją praktyką było, żeby te filmy nagrywać (dzieci wiedziały o nagraniu, bo było przy nich włączane) i zachowywać. Wprawdzie nie ma na nich obrazu tego, co się dzieje w samochodzie, ale jest dźwięk, który oddaje dynamikę sytuacji w pojeździe.



Sport i szatnia.


Kolejna sprawa to sport. W mojej praktyce zawsze było dużo sportu. Czyli po spotkaniach ministranckich zazwyczaj była jakaś piłka czy inny sport. W lecie było to na zewnątrz. W zimie w wynajmowanej / udostępnianej sali gimnastycznej.


Tutaj taka prosta rzecz, że jeśli biorę w tym udział sam, to nie przebieram się wraz z młodzieżą. Oni mają osobną szatnię, a ja osobną. A ponieważ bywało, że dostępna tylko jedna szatnia - wtedy ja miałem strój sportowy ubrany pod swoim zewnętrznym ubraniem. Nie przebierałem się więc, tylko ściągałem wierzchnie rzeczy. A do szatni, gdzie przebiera się młodzież po prostu się nie wchodzi. Mają się przebrać, przyjść i dalej prowadzi się zajęcia sportowe.



Edukacja dzieci i młodzieży.


Co to znaczy? Jeżeli jakieś moje działanie było podyktowane tym, żeby chronić dzieci i młodzież albo też siebie to po prostu o tym mówiłem. Tak, żeby to było oczywiste. O edukacji powiem nieco więcej w części dla rodziców, natomiast musi też wybrzmieć (w rozmowach z młodzieżą), że szanujemy siebie nawzajem i chronimy siebie nawzajem.


Uważam w ogóle, że wprowadzanie (przez mnie) rozwiązań czy systemów, które zabezpieczają dzieci i młodzież, nawet jeżeli jest to tylko jakiś etap w moim życiu, powoduje powstawanie powstawanie dobrych praktyk, które mogą przetrwać i ustrzec dzieci i młodzież przed narażeniem na ryzyko, jak przyjdzie po mnie ktoś o może nie tak dobrych zamiarach.



To były luźne myśli a teraz przejdę do poszczególnych grup zainteresowanych.


Na początek


Rodzice.


Uważam, że kluczowa jest edukacja. Rozmawiajcie ze swoimi dziećmi. Mówcie im o zagrożeniach. Oczywiście trzeba dobrać słownictwo i tematykę do wieku dziecka. Ale dzieci też muszą wiedzieć, że istnieją niebezpieczeństwa i o jakich sprawach muszą powiedzieć rodzicom.


Starajcie się też, żeby dzieci nie bały się, umiały i nazywały swoje emocje w rozmowie z Wami. Prowadźcie dialog. Rozpoznawajcie trudne sytuacje.


Są takie tak zwane “czerwone flagi”, czyli trudne do wyjaśnienia zachowania dziecka, które sygnalizują, że coś się dzieje. Ja nie jestem ekspertem w tej dziedzinie i nie chcę się nim mianować. Odsyłam, po pierwsze, do instrukcji z archidiecezji łódzkiej, a po drugie do książek psychologicznych w celu doedukowania siebie, w zakresie tego, co może być sygnałem o niebezpieczeństwie. Także w celu poznania, jak doedukować dziecko czy młodego człowieka co do tego co jest w porządku a co nie jest w porządku w stosunku do jego osoby, jeśli idzie o zachowania osób, które się nim opiekują czy mają z nim zajęcia.



Dzieci i młodzież


Drugą grupą, do której może dotrzeć moje wystąpienie to dzieci i młodzież.

Jeżeli macie potrzebę to też dokształćcie się z zakresie "czerwonych flag". Patrzcie: jeżeli coś się dzieje niepokojącego, zdarza się dziwna sytuacja to trzeba zwrócić na nią uwagę. Próby wmawiania wam, że coś jest tajemnicą, że czegoś nie można mówić rodzicom. Obwinianie pojedynczej osoby lub deprecjonowanie zdania osoby, która próbuje przekazać coś ważnego, co leży mu na sercu.


Jesteśmy “stróżami” naszych braci i sióstr (temu sprzeniewierzył się Kain w Księdze Rodzaju, pytając Boga “Czyż jestem stróżem brata mego?” Rdz 4,9).


Trzeba mieć otwarte oczy i reagować na sytuacje, które wydają się Wam podejrzane. Na przykład przez rozmowę z własnymi rodzicami.



Księża, katecheci, animatorzy, osoby pracujące z dziećmi i młodzieżą.


Oprócz pomysłów, które poddałem powyżej, uważam, że w zakresie zachowań i zasad bezpieczeństwa jasne zasady powinny być określone na początku. Należy się do nich stosować. Należy mieć dobry kontakt z rodzicami. Oni też powinni znać te zasady. Ja, kiedy wprowadzam nowe, zazwyczaj informuję (często pisemnie) rodziców.


Wszelkie wycieczki, wyjścia i inne sytuacje, które nie są codzienne, wymagają osobnej, pisemnej zgody rodziców. Rodzice powinny wiedzieć, gdzie jest dziecko, pod czyją opieką oraz po co i gdzie jedzie.


Należy unikać wszelkich sytuacji dwuznacznych. Nawet mając najczystsze intencje, żeby pomagać, możesz być opacznie zrozumiany. Szkoda się demotywować do pracy z dziećmi i młodzieżą przez niezachowanie zasad bezpieczeństwa i wejście w sytuację dwuznaczną i być źle zrozumianym. A także spowodować czyjeś cierpienie.


Spośród moich pomysłów, za kluczowy uważam “zasadę otwartych drzwi”. To powoduje, że wszyscy możemy czuć się bezpiecznie pod tym względem, że to, co robimy- jest w porządku. Nie wstydzimy się niczego, co jest na zbiórkach. Każdy z rodziców ma dostęp do tego jak się zachowujemy.



Proboszczowie, dyrektorzy szkół, kierownicy obozów/rekolekcji.


Uważam, że każda osoba - w tym wolontariusz - która podejmuje się pracy z dziećmi i młodzieżą, powinien przedstawić zaświadczenie o niekaralności. To jest podstawowa zasada bezpieczeństwa.


Oprócz tego każdy powinien znać i przestrzegać zasad dotyczących takiej pracy. Takie zasady są, przynajmniej w ogólnej treści, dostępne na poziomie krajowy. Każda diecezja opracowuje też swoje. Myślę, że każda parafia czy szkoła czy obóz czy miejsce rekolekcyjne powinno też mieć również swoje zasady, które są jasne i przestrzegane przez wszystkich.



Ten wpis i moje wystąpienie nie wyczerpuje tematu. Jest bardzo obszerny. Nie miałem na celu (całkowitego) rozwiązania problemu, choć mam nadzieję, że się do tego przyczyni. Chciałem tutaj zebrać pomysły i konkretne rozwiązania, które na ten moment przychodzą mi do głowy. Jeśli coś jeszcze znajdę lub wypracuję to chętnie się tym podzielę. Będzie to jako uaktualnienie tego wpisu.


Bardzo dziękuję za uwagę. Zachęcam do czytania innych wpisów na naszym blogu, śledzenia nas na profilu Facebook’owym i na Youtube’ie (linki poniżej) oraz życzę dobrej niedzieli!


Cześć!



63 views0 comments

Recent Posts

See All

Commentaires


bottom of page