top of page
Search

Czy wolno zmuszać nastolatka do bierzmowania?

Nie. Nikogo nie wolno zmuszać do bierzmowania. Jestem o tym mocno przekonany. W sensie - da się, ale nie wolno.

Bierzmowanie jako sakrament dojrzałości chrześcijańskiej powinno być przyjmowane tylko przez tego, kto dojrzał do jego przyjęcia. I nie chodzi tylko o wiek.



Na początku tego artykułu przytoczę zwartą i kompletną, w mojej ocenie, definicję bierzmowania, której uczyłem przygotowując kandydatów do tego sakramentu:


 

Bierzmowanie jest jednym z sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego (obok Chrztu i Eucharystii); jest dopełnieniem Chrztu św. Udzielanym tylko raz, wyciskającym w duszy niezatarte duchowe znamię; jest znakiem, że Jezus Chrystus naznaczył chrześcijanina pieczęcią Swego Ducha, przyoblekając go mocą z wysoka, aby był Jego świadkiem uzdalniając chrześcijanina do publicznego wyznawania wiary w Chrystusa*


 

Bierzmowanie jest też nazywane sakramentem dojrzałości chrześcijańskiej.


Dlatego powinno być przyjmowane tylko z pełną, dobrowolną zgodą i świadomością osoby, która je przyjmuje. Świadomością tego, co oznacza.


Dlaczego?


Bo wraz z przyjęciem bierzmowania oprócz darów Ducha Świętego człowiek bierze też na siebie świadome zobowiązanie. Zobowiązanie do bycia świadkiem Jezusa Chrystusa i publicznego wyznawania wiary w Niego. Publicznego. Przez całe życie. I tej decyzji za przyjmującego nikt nie może za niego podjąć ani do niej zmuszać. W przeciwnym razie bierze to zobowiązanie na siebie. A wyznawanie, szczególnie publiczne, wiary nie jest sprawą łatwą. Niezależnie od czasów.


Aktualnie w Polsce młodzież przyjmuje bierzmowanie między 14. a 17. rokiem życia. Wtedy organizowane są przy parafiach czy szkołach kursy przygotowujące. Czy to jest wiek, w który można podjąć zobowiązanie na całe życie? Czy człowiek w tym wieku jest wystarczająco "dojrzały" by zrozumieć na co się pisze. Czasami tak, a czasami nie. Czasem jest jeszcze w fazie rozeznawania swojej tożsamości, w tym religijnej. Tego procesu nie warto przyspieszać. Sakrament można przyjąć w każdym czasie - nawet na łożu śmierci.


Teoretycznie i praktycznie rodzice w naszym kraju mogą "zmusić" młodą osobę do przyjęcia sakramentu bierzmowania.


"Bo wszyscy idą."

"Bo później jest trudno."

"Bo Ci nie dadzą ślubu kościelnego."

"Bo: co ludzie powiedzą?"

"Przyjmij teraz będziesz mieć z głowy."


Prawo przewiduje, że osobę małoletnią obowiązuje posłuszeństwo wobec rodziców.


Dodatkowo rodzice mają (zazwyczaj większy niż myślą) wpływ na własne dzieci przez sugestie, presję emocjonalną, autorytet. Ale też wymierne i konkretne metody represji w razie braku posłuszeństwa.


Więc da się? Da się. Tylko nie warto!


Nie warto i nie wolno.


A jednak jest to dość nagminne. Przygotowując kandydatów do bierzmowania często spotykałem się z tą niepotrzebną i szkodliwą presją. W kilku przypadkach młodemu człowiekowi udało się odwieść rodziców od popełnienia tego błędu. W większości jednak pochylali oni głowę i pokornie szli na coś, na co sami by się nie zapisali.


Jeśli młody człowiek ma w sobie wiarę i chce to wierzę, że może na tym etapie podjąć taką decyzję. Sam przyjąłem bierzmowanie w wieku 14 lat i uważam, że byłem do niego dobrze przygotowany i świadomo, co ono oznacza.


Jeśli jednak nie chce, ma wątpliwości, czy wprost jest przeciwny - daj mu czas. Jeśli zechce potem przyjąć ten sakrament, to w każdej diecezji są dostępne kursy dla dorosłych - to nie jest aż tak duży problem.

Jeśli jednak przyjmie, a nie będzie do tego przekonany, odejdzie z kościoła lub od wiary to kto będzie odpowiedzialny za niedopełnienie przez niego zobowiązania? Zmuszający.

A jeśli odejdzie właśnie dlatego, że został zmuszony do czegoś, czego nie chciał, nie rozumiał lub nie przyjmował jako swoje? Bo czuje, że wszystko, co dzieje się wokół wiary jest sztuczne, na pokaz i pozbawione głębi? Tak się rodzi ryzyko grzechu zgorszenia. Zgorszenie nie polega na zrobieniu czegoś złego, co wychodzi na jaw. Zgorszenie polega na tym, że ktoś z powodu tego, że nas obserwuje zaczyna popełniać grzechy, których bez naszego wpływu by nie popełnił.


Ale odchodząc od tej argumentacji o winie, karze i odpowiedzialności: Co tak naprawdę przekazujemy nastolatkowi czy nastolatce zmuszając ich do bierzmowania?


Po pierwsze, że to wszystko to tylko formalności, które trzeba dopełnić.

Po drugie, że ważniejsze są zewnętrzne pozory od prawdziwej relacji z Bogiem.

Po trzecie, że wiara jest płytka i opiera się na odhaczaniu poszczególnych elementów: chrzest, pierwsza Komunia, bierzmowanie, ślub, pogrzeb.

Po czwarte, że Boga nie obchodzi co myślą i czują. Trzeba robić tak, jak wszyscy.


Tylko, że właśnie Boga to obchodzi!


Boga tak obchodzi los człowieka, że posłał swojego Syna, aby będąc bliżej ludzi wszedł w ich ból, troski, niepokoje, wątpliwości i nawet w ich grzech i dał im nadzieję zbawienia. W takiego Boga wierzymy. W Boga, który tak umiłował świat, że posłał Swojego Jedynego Syna, aby był przez Niego zbawiony. Jezus, gdy wszystkiego dokonał, umiłowawszy swoich na ziemi do końca ich umiłował. Miłości zależy na człowieku. Nie na pozorach. Dlatego Boga obchodzi co myśli Jego wyznawca. I czy chce, czy jest gotowy przyjąć większe dary i większą odpowiedzialność.


Dlatego nie wchodź w paradę tej relacji. Jeśli Twoje dziecko chce przyjąć bierzmowanie - pomóż mu. A jeśli nie chce, nie zmuszaj go. Jeśli zechce przyjmie potem, jeśli nie zechce to nie przyjmie. Będzie w Kościele, albo odejdzie. Ale pozwól, żeby samo obgadało, wypracowało lub nawet wykłóciło to z Bogiem.


Gadając, walcząc, czy kłócąc się z Bogiem, będzie z Nim w relacji i będzie bliżej Nieba niż wielu ochrzczonych i wybierzmowanych "z automatu", "przymusu".


Na koniec przytoczę historię sprzed lat jednego z moich kursantów (kurs przygotowawczy do sakramentu bierzmowania). Młody człowiek przez cały czas kursu żywo interesował się tematami, zadawał pytania, komentował i kontestował przekazywane treści. Wypróbowywał mnie na lewo i prawo. Szukał dziur w całości, ale bez złośliwości. Z szacunkiem. Miał znakomitą frekwencję jak na kontestatora. Na końcu zdał egzaminy z wyśmienitym wynikiem. Podczas rozmowy końcowej powiedział, że nigdy nie planował przyjmować tego sakramentu w tym czasie. Poinformował o tym swoich rodziców, którzy go wsparli. Przyszedł jednak na kurs poznać bliżej Boga i jego naukę. Podziękował za wszystkie dyskusje, za wiedzę, odpowiedzi. Ja się ucieszyłem z takiej dojrzałości. Nie wiem jak dalej potoczyły się jego losy, ale wierzę, że ten człowiek zdobył w czasie kursu dla siebie znacznie więcej niż wielu "zmuszanych", którzy sakrament przyjęli.



Oskar Zgraj



ⓒ Kiedy klękać w kościele? 2020


* Źródła: por. Katechizm Kościoła Katolickiego 1285-1305



1,230 views0 comments

Recent Posts

See All

Comments


bottom of page